sobota, 3 listopada 2012

Prolog



- Iiii… Amy, uśmiech! Twoje zdjęcie do nowej legitymacji musi jakoś wyglądać. Amy, dlaczego się nie uśmiechasz?
- A jak myślisz? – wstałam, po czym podeszłam do lustra zaglądając w nie głęboko. – już jutro mnie tu nie będzie. Mam się uśmiechać?
- Amy…  - kobieta podeszła do mnie i pogłaskała mnie po głowie. – Musisz zmienić otoczenie. Sama wiesz, że ci ludzie nie wpływają na ciebie najlepiej. A teraz jest doskonała okazja. Zamieszkasz z tatą, daleko stąd. Masz szansę na lepsze życie, nie zmarnuj jej!
- Ale dlaczego aż w Bostonie? Mamo, przecież to za oceanem. Nie będziemy się widywać.
- Kochanie. Jutro rano wylecisz samolotem. Tata odbierze cię z lotniska. Na następne wakacje przylecisz do mnie, nie martw się. Spotkasz się ze znajomymi w przyszłym roku. A teraz idź już się przygotuj do spania. Jutro czeka cię ciężki dzień.
               
Tyle pamiętam z ostatniej rozmowy z mamą. Nigdy więcej już jej nie zobaczyłam. O jej śmierci dowiedziałam się z holenderskiej telewizji, ponieważ była tam najsłynniejszą fotografką. Doskonale pamiętam jej proporcjonalną twarz i delikatne rysy. Po niej odziedziczyłam całą buzię. Głębokie, szare oczy odziedziczyłam po ojcu.
                Do Bostonu wyprowadziłam się trzy miesiące po rozwodzie rodziców, pod koniec sierpnia 1999. Od września zostałam zapisana do tamtejszej szkoły. Miałam wtedy tylko czternaście lat. Pomysł był mamy, sądzę, że po prostu nie dawała sobie już ze mną rady. Ostatnie tygodnie spędzonych z nią wakacji byłam nieznośna. Szalałam, uciekałam z domu i nie słuchałam jej wcale. Lecz mimo to bardzo o mnie dbała, starała się bym się zmieniła. W końcu przestała dawać sobie radę. W sumie, nawet się nie dziwię. Ja to bym na jej miejscu zwariowała.
                Pierwszy dzień szkoły. Szkoła średnia. Pamiętam to jak dziś. Nie umiałam znaleźć kąta dla siebie. Nikt nie chciał ze mną rozmawiać. Byłam szarą myszką. Tak było przez pierwsze 2 lata. Gdy skończyłam 15 lat, nie mając nadal przyjaciółek, będąc wytykana przez innych, tata postanowił przenieść mnie do innej szkoły. Rozpoczęłam naukę na Brooklinie, dojeżdżając autobusem lub taksówką. Tak naprawdę, to był początek mojego nowego życia.

piątek, 2 listopada 2012

co by było gdyby...

Jestem marzycielką. Marzę o cudownej przyszłości, o założeniu rodziny. W wolnych chwilach lubię pisać. Na koncie mam parę opowiadań. Dość dużo przeżyłam w moim (nie zawsze kolorowym), krótkim życiu. Mam zamiłowanie do opowiadań miłosnych, lecz to nie będzie tak przewidywalne jak inne.
Bohaterką jest kilkunastoletnia Amanda, która przeprowadza się z Amsterdamu do Bostonu, zmienia szkołę oraz znajomych.Tam zaznaje licznych sukcesów, jak i porażek życiowych. Kiedy dostanie to, czego chciała, wszystko zacznie się świadomie psuć przez jej własną głupotę.
Poniekąd oparte jest to na mojej historii, ale w małym stopniu.
Mam nadzieję, iż znajdę wytrwałych czytelników. Na razie nie zdradzam nic o sobie.
Życzę miłego pobytu na moim blogu.

Oto wyobrażenia moich postaci:


Amanda, 16 lat.
Elisabeth, 17 lat
Hilary, 18 lat
Susan, 16 lat
Monica, 17 lat
Tom, 17 lat
Michael, 16 lat